Poradnikowo

Jak często pisać posty na bloga? – Poradniesiąc 1.3.

jak czesto pisac i publikowac posty - poradniesiac 1.3.
Wpis Jak często pisać posty na bloga? jest częścią Poradniesiąca pod tytułem Początki [blogowania] są najważniejsze!

Pierwsza część wpisu traktuje o blogach z opowiadaniami i innymi przejawami twórczości literackiej. Rady w części drugiej mogą się zaś okazać przydatne głównie dla osób, które piszą wszelkie inne rodzaje postów: przemyślenia, newsy, a także wszystko inne, co sobie wymarzycie.

Masz albo pomysł na stworzenie bloga, albo powoli spisywany materiał (jeszcze nie zaczęte opowiadanie?). Możliwe, że szukasz tych rad już coś pisząc, zaniepokojony brakiem czytelników. Szukasz przyczyn – znakomicie.

Tak czy inaczej, po prostu nie masz pojęcia, jak często pisać posty. Proste pytanie. Znalezienie odpowiedzi może być już nieco trudniejsze.

Jakieś rady?

Z pisaniem blogowych opowiadań jest ten problem, że notki pisze się długo. Dobra, umówmy się – ja piszę je wyjątkowo długo, ale generalnie jeśli autorowi zależy na jakości pisania tego typu bloga, nie będzie pisał codziennie.

Czemu? Mało jest ludzi, którzy mogą usiąść i napisać opowiadanie czy jego fragment w godzinę, a później nie potrzebować poprawek. Jeśli po tygodniu od napisania tekstu wciąż patrzysz na niego krzywo, doszukując się błędów – absolutnie nie jesteś w tej kwestii wyjątkiem. Większość rozdziałów wstawianych na blogi od razu po napisaniu, „bo czytelnicy czekają, nie mogę ich zawieść!” – nadaje się do wyrzucenia (być może moje odkładane tygodniami także, ale jest to raczej kwestia przygotowania twórczego, a nie chęci przyspieszenia spraw, których się przyspieszać nie powinno). Więc jeśli rzeczywiście nie chcesz nikomu zrobić przykrości, daj tekstowi czas.

Ile czasu? To zależy od ciebie. Ja, żeby spojrzeć świeżym okiem na własną pisaninę, muszę odczekać przynajmniej tydzień. A najlepiej miesiąc – albo rok. I właśnie, tu rodzi się kolejna wątpliwość:

Ile czytelnik jest w stanie czekać na treść dobrej jakości?

Jeśli chodzi o nowy rozdział jego ulubionego opowiadania – bardzo długo, nawet pół roku. Ale nie łudź się, że twoje opowiadanie jest jedynym, które czyta – zwykle po pół roku nie będzie nawet o nim pamiętał. Jak na przeciętną czytaną w partiach historię – maksymalnie miesiąc, choć żeby przez miesiąc nie stracić czytelników trzeba się nagimnastykować. Ale tak – miesiąc jest górną granicą.

Czas, w którym publikowałam rozdziały raz na półtorej miesiąca, raz na dwa – był zabójstwem dla Piachu. To było ciężkie pół roku, które echem odbija się do dziś – dzięki codziennej promocji powoli wracam do tego, co wcześniej udało mi się zbudować bez problemu. I wciąż nie mogę powrócić do częstszego tworzenia.

I tu jeszcze jedna ważna rada:

Nie obiecuj czytelnikowi zbyt wiele

Zaczynając bloga (nie tylko z literaturą), powinieneś mieć wcześniej napisanych kilka pierwszych notek, by mieć czas na początek, w którym nie będziesz musiał się martwić o treść, ale o ściągnięcie pierwszych czytelników i o to, by było im u ciebie dobrze. Ale! – pamiętaj, by nie wykorzystać tych wszystkich postów-rozdziałów naraz. Dobrze przemyśl, co ile czasu rzeczywiście później będziesz w stanie pisać. Jeśli co trzy tygodnie – to te pierwsze notki także należy wrzucać co trzy tygodnie. Przy wstępnym rachunku weź pod uwagę wszelkie przeciwności, które będziesz napotykać na co dzień: pracę, szkołę, chorobę, wakacje, wycieńczenie psychiczne. Nie podejmuj się czegoś, czego przy pierwszym potknięciu nie będziesz w stanie kontynuować.

Jedna z zasad Internetu głosi, że czytelnik jest w stanie przyzwyczaić się do wszystkiego – ale skoro już się przyzwyczai, nigdy nie powinieneś tego zmieniać – przynajmniej nie na gorsze. Załóż sobie, że będziesz pisać co trzy tygodnie – jeśli zdarzy ci się, że wrzucisz coś po dwóch, czytelnik się ucieszy, uzna to za prezent. Pamiętaj jednocześnie, że jeśli przytrafi ci się dwumiesięczna przerwa, odczuwać ją będziesz jeszcze przez długi czas.

Przestań! Nie publikuję żadnego opowiadania, a też chcę wiedzieć, jak często pisać posty!

Zanim zaczęłam tworzyć coś bardzo różnego od Piachu, myślałam sobie, że najważniejsze w pisaniu każdego innego bloga jest częste publikowanie. Wydawało mi się, że optymalnym byłoby pisanie notek dzień w dzień. I w zasadzie mogłabym tego poglądu nie zmieniać, gdyby nie dwie zasadnicze sprawy.

Raz. Rekomendowane minimum słów we wpisie, który ma nieść jakąkolwiek treść wynosi 300. Jeśli chcielibyśmy codziennie wyrobić nawet wyłącznie tę dolną granicę, zastanawiam się, na ile czasu starczyłoby nam tematów. Pomyśl sobie tylko – każdego dnia rano siadasz do komputera i masz napisać nowy przepis na potrawę zawierającą grzyby, albo zrecenzować nowy kosmetyk do pielęgnacji rąk. Nadejdzie czas, kiedy kompletnie nie będziesz wiedzieć, czym się zająć, a – jak już sobie ustaliliśmy – czytelnik przyzwyczajony i przygotowany na nowy post, po jego nieopublikowaniu staje się czytelnikiem zawiedzionym lub złym, a my przecież chcemy, by było wręcz przeciwnie. [Inna sprawa, że zaczynając bloga, nie powinieneś ograniczać się tematycznie, ale o tym wspomnę dokładniej innym razem.]

I dwa. Spójrzmy na to też z drugiej strony. Są takie dni, kiedy nie będziesz w stanie niczego napisać, musisz się na to przygotować. Ale tak samo, jak ty czasem musisz zająć się swoimi sprawami, tak i czytelnik raz na jakiś czas będzie chciał posiedzieć sobie w outernecie. A jeśli zrobi sobie takie tygodniowe, albo dwutygodniowe wakacje od komputera? Jeżeli przywiązał się do twojej strony, będzie mu ciężko nadrobić wszystko to, co stracił przez ten czas. Można to uznać za argument słaby i bezsensowny. A teraz przypomnij sobie, ile razy wchodziłeś na swoją ulubioną stronę po tygodniu bez Internetu i denerwowałeś się, że nie będziesz w stanie przeczytać (czy też przeoglądać, bo to samo może się tyczyć i internetowych filmów, i stron z obrazkami kotów) tego, co opublikowano przez ten czas, bo po prostu było tego zbyt dużo. Właśnie.

Czytelnik jest zmęczony zalewem informacji, więc oprócz ciągłego pisania daj mu też chwilę wytchnienia. Przez kilka dni mijających od jednego do drugiego postu zdąży wszystko przetrawić i, kto wie, może nawet trochę się za tobą stęskni?

Gdzie szukać pomocy?

W motywacji, przede wszystkim. Znowu nie odpowiedziałam ci bezpośrednio na zadane na początku pytanie, i znowu nie mam zamiaru tego robić. Po przeczytaniu wszystkiego co spisane powyżej, daj sobie kilka dni na przemyślenia. Zastanów się:

  • jak często jesteś w stanie pisać wartościowe wpisy,
  • co ile czasu sam chciałbyś czytać posty na podobnej stronie,
  • czy temat twojego bloga zakłada bardziej formę publikowania jakościowego, czy może ilościowego.

Co do tego ostatniego – namawiam, byś nie pisał dzień w dzień, ale co jeśli temat tego wymaga? Co jeżeli piszesz o sportowych nowinkach lub o najmodniejszych trendach w ubieraniu psów? Czy najważniejsze w twojej pracy jest to, byś pisał szybko – szybciej od konkurencji – czy żebyś tworzył coś, co powoli zostanie ładnie przez Internet wchłonięte i uznane w środowisku?

Pozostaje mi głęboko westchnąć i powtórzyć raz jeszcze – to ty musisz sobie na te pytania odpowiedzieć. Jeśli masz konkretne wątpliwości, jak często pisać posty, zwyczajowo służę radami w komentarzach, a jeśli do końca nie wiesz, o co zapytać, może to oznaczać, że albo pomysł na bloga do końca ci się jeszcze w głowie nie wyklarował, albo że nie jesteś pewien swoich możliwości. Daj sobie trochę czasu.

Byle nie za dużo. Nie chciałbyś przecież, by za rok wciąż męczyła cię myśl o niezałożonym blogu, prawda?

~***~

Odwiedź mnie też na:

fb black czerwony piachwattpad black czerwony piachtwitter black czerwony piach
~ bieżące info ~ część twórczości ~ nieco luźniej
  • Writerka

    Pozwolę się podzielić moim doświadczeniem, jako osoby piszącej notki nie nie-opowiadaniowym blogu raz w tygodniu. Siedem dni na napisanie niedługiego tekstu to baaardzo dużo czasu. Niby fajnie, ale często jest to zgubne – cały czas odkładam to na później, bo przecież jeszcze zdążę… Aż tu nagle okazuje się, że nie zdążyłam, i muszę pisać na ostatnią chwilę. Dlatego tak przestrzegam, że lepiej napisać wcześniej niż potem spinać się na ostatnią chwilę. Bo różnicę w przygotowaniu widać, nawet w drobnych tekstach.

  • Ciekawe rozważania i przydatne porady:)