Informacyjnie

Omujborze! Gdzie ja jestem?!

gdzie ja jestem

Na Czerwonym Piachu. Tym samym, na który mogłeś trafić jeszcze kilka dni temu, ale nieco doroślejszym. Głupie określenie, ale chyba najlepiej oddaje to, co się tu wydarzyło. Do przeprowadzki dorastałam od roku, ale czynnie przygotowywałam się od miesiąca, kombinując i planując, co by tu zrobić, by lepiej się czytało.

A dziś, po ponad dwóch latach prowadzenia Piachu, mam zaszczyt ogłosić, że od tej pory adres strony wygląda następująco:

czerwonypiach.pl

Bez myślników, bez blogspotów, na swoim zupełnie prywatnym kawałku internetów. Wreszcie!

Zmieniła się domena, zmienił się wygląd (jak wam się podoba? czytelniej?). Czy coś jeszcze? Całkiem sporo. Przybyło nam na przykład logo, które możecie obserwować przy nagłówku (tak, tak, to herbatnior), a także tak zwany slider (to te obrazki na górze), do którego będą linkowane ostatnie posty z konkretnych kategorii; za główne menu od tej pory robi to wysuwane z góry, po prawej stronie, które będę uzupełniać przez najbliższe dni. Ale oprócz tych kosmetycznych nastąpiły także zmiany trochę mniej widoczne na pierwszy rzut oka.

System komentarzy od tej pory obsługuje Disqus – uważam go za narzędzie sto razy lepsze od tradycyjnych opinii, ale na Blogspocie już nie miałam ochoty się bawić w jakiekolwiek zmiany. Uspokajam, nie trzeba pisać pod własnym nazwiskiem, wystarczy stworzyć disqusowe konto (wystarczy mail) klikając w krągłe „D” pod „Log in with” pod dowolnym postem. I tutaj mała prośba – jeśli będziecie zakładać konta pod innymi nazwami, albo pisać pod swoim własnym nazwiskiem, dajcie znać, jak podpisywaliście się wcześniej, na Blogspocie. To będzie dla mnie duże ułatwienie. Pamiętajcie, że nie czytam wam w myślach. I chyba bym nawet nie chciała. Kto wie, co tam ukrywacie!

Na samym dole strony znajdziecie przyjemniejsze niż przedtem odnośniki do mediów społecznościowych. Oprócz Twarzoksiążki i Ćwierkacza, znalazło się tam duże G, z którego do tej pory korzystałam oszczędnie, ale wiem, że sporo z was komentowało Piach właśnie z kont Google+, dlatego pomyślałam, że do tych osób dotrę publikując informacje o postach także tam (jeśli oczywiście znajdzie się ich chociaż pięć). Przez przenosiny straciłam niestety bezpowrotnie 62 obserwujących, co na blogspotowe klimaty i tematykę bloga wydaje mi się wynikiem bardziej niż zadowalającym. Nie mam możliwości przeniesienia tych powiadomień – dlatego właśnie usilnie proszę, żebyście zaobserwowali któryś z moich społecznościowych profili.

Na dobre zniknęła Informowalnia, zniknęła także Wasza twórczość (Spamownia). Ci nieliczni, których czytam, wiedzą o tym doskonale, niepotrzebna jest więc oddzielna strona, która by o tym informowała. Prawda jest taka, że tamta zakładka była najczęściej odwiedzaną, a jednocześnie miała największy współczynnik odrzuceń. Trochę jak śmietnik, do którego przechodnie wrzucali tylko swoje reklamy. A czemu już nie mam ochoty czytać i oceniać nowinek, opowiem może innym razem, jeśli tylko będziecie chcieli.

Kiedy sprzątałam przy okazji przeprowadzki, trafiłam na opis Piachu, o którego istnieniu już prawie zapomniałam, ten w zakładce O blogu. Jak poczytałam, co tam było… Ech. Lepiej mówić nie będę. W każdym razie jest już zmieniony, zachęcam do zapoznania się.

Chciałam też jasno zaznaczyć pewną rzecz (którą, swoją drogą, znajdziecie po części także w powyższych opisach). Kiedy zaczynałam pisać Piach, myślałam, że będzie to coś całkiem serio, pisane na poważnie, świetna opowieść, tylko za darmochę na internetach (ha. haha.). Jak było, wszyscy wiemy. O ile przez ostatnie miesiące dało się wyczuć w nowych rozdziałach irracjonalność całej historii, o tyle w tej chwili chciałabym oficjalnie powiedzieć, że Piach  od jakiegoś czasu jest opowieścią pisaną z dużym przymrużeniem oka (więcej tam niedorzeczności, niż prawdziwej fantastyki – prawda), więc jeśli macie ochotę, żeby w kolejnych rozdziałach pojawił się durnowaty żart, albo prześmiewcza sytuacja wręcz na granicy absurdu, nie krępujcie się. Byleby trzymało się to klimatu.

I jeszcze jedno info, głównie dla współpracujących: w najbliższym czasie postaram się uporządkować zakładkę Katalogi, którą przemianuję na Katalogi/Wymiana linków – tam też trafią strony, z którymi do tego momentu wymieniłam linki, ale spokojnie, będą odpowiednio tam wyeksponowane. W zakładce Współpraca zostaną tylko linki i buttony tych stron, z którymi nawiązałam rzeczywistą większą lub mniejszą współpracę – i oczywiście informacja o współpracy jako takiej.

Uf.

Na razie wszędzie pod spodem panuje bałagan (taki urok przeprowadzek), a jako że Blogspot z WordPressem nie bardzo się lubią, posypało mi się formatowanie prawie wszystkich tekstów (rozdziałów także, w tej chwili czytanie tylko dla wytrwałych), zdaję sobie z tego sprawę, będę z tym walczyć, liczę, że do przyszłego weekendu uda mi się tu wszystko ogarnąć. Najtrudniejsze do zorganizowania były same przenosiny, a to już przecież za nami. Na głównej bialutko, czyściutko. Mam nadzieję, że będzie się czytać o wiele lepiej niż z poprzednim czarnym tłem. Jeszcze rok temu zarzekałam się, że ma być ciemno i mhroczno, a teraz… hm… Ciężko powiedzieć, co się wydarzyło. Miało być po prostu przejrzyście, a zrobiło się jakoś tak czekoladowo-ciasteczkowo (czy to źle?). Dajcie znać, czy jest wygodniej i co jeszcze mogłabym zrobić, żeby było lepiej. Dopóki strona jest w przebudowie (już od dwóch tygodni, właśnie to sobie uświadomiłam – tyle babrania w kodzie nie doświadczyłam od czasu budowy zeszłorocznego szablonu, z tą różnicą że na Blogspocie było to o wiele łatwiejsze; przynajmniej dla kogoś, kto zna się na tym tak, jak ja – czyli prawie wcale), można wszystko. Oczywiście w granicach rozsądku i moich miernych zdolności graficzno-programistycznych.

Same przenosiny zajęły mi dziesięć godzin – plus cztery godziny snu w połowie, gdy kod mnie pokonał. Na szczęście już po wszystkim. Jej! Idę spać.

~***~

Odwiedź mnie też na:

fb black czerwony piachwattpad black czerwony piachtwitter black czerwony piach
~ bieżące info ~ część twórczości ~ nieco luźniej
  • Karol Piotrowicz

    Jaka ta strona… piękna!!!! Jakbym patrzył na brązowo-białego feniksa, który narodził się ze starego piachu. A ten ciastkowy kursor… poezja.

  • Bardzo ciekawy wygląd :)

  • dobre „szaty bloga”, jest na plusik :)

  • ciekawy post

  • Writerka

    Prócz przejścia na Disqus (głupie uprzedzenie, proszę o wybaczenie), nowa strona prezentuje się świetnie – jasno, przejrzyście, a co najważniejsze, na własnym.
    Ale i tak nie rekompensuje to zawału, jakiego dostałam, gdy zobaczyłam na starym Piachu tytuł posta „Ostatni post” XD

    • Haha! I o to chodziło! :D
      No dobra, dobra. Przepraszam za ten zawał!

      A uprzedzenia rozumiem, sama przekonywałam się bardzo długo do Disqusa, ale jak na razie jestem zadowolona. Chociaż oczywiście nie wykluczam kroku wstecz, jeśli coś by się okazało iść nie do końca po mojej myśli.