Możesz to zdjąć? – część II – ostatnia

Opowiadanie Możesz to zdjąć? jest oficjalnym prequelem historii Czerwony piach, od której zaczął się ten blog, a która wciąż się rozwija. Poniżej część druga – część pierwszą znajdziesz tutaj.

mozesz to zdjac czerwony piach prequelDopóki nie opuścił lokalu, nikt się nie odezwał. Nowo przybyły na powrót usiadł na miejscu, a Illa podparła brodę na otwartej dłoni.

– To o co w końcu poszło? – trudno było jej się skupić na przedstawianych faktach, jeszcze bardziej zaś na brakujących ich częściach. Najchętniej dowiedziałaby się prawdy, a potem po prostu poszła spać. Powieki ciążyły jej nieprzyjemnie.

– Widzisz, moja droga – zaczął znów ich nieprzewidziany gość, już nieco spokojniejszy niż wcześniej – kiedyś granica między Trenssą a Ynseratą przebiegała pomiędzy Pasmem Sha’ar, mniej więcej pośrodku. Wychodziło na to, że północna część Białej Przełęczy należała do nas, a południowa – wskazał niedbale na kupca – do nich. Wszystkim było dobrze, dzielono się zyskami z niej pochodzącymi. Tylko że zawsze kiedy jest dobrze, przychodzi ktoś, kto musi wszystko spieprzyć. Tym razem przyszedł z południa.

– Bez przesady – przerwał Banta’ad. – To była wina długiego konfliktu i ciężko stwierdzić, kto go wywołał.

– Tak zwykle mówią ci, którzy zaczynają wojny, co nie? – to pytanie przybysz skierował bezpośrednio do Illi. Potaknęła cicho, nie bardzo wiedząc, jak inaczej mogłaby odpowiedzieć. – Biała Przełęcz jest biała nie przez przypadek. Wiesz, czym jest qnert?

– Pewnie – odparła żywo, szczęśliwa, że wreszcie do rozmowy wkradł się temat, o którym miała jakiekolwiek pojęcie. – To jeden z tych pięknych kamieni z południa. Sama chciałabym nosić na szyi choć maluteńki jego fragment!

Mężczyzna uśmiechnął się do niej, a ona musiała przyznać, że ten wyraz jego twarzy spodobał się jej dużo bardziej, niż wszelkie dotychczasowe. Szybko się jednak opanował, ciągnąc opowieść dalej.

– Qnert ma to do siebie, że kiedy narasta pod ziemią w postaci kryształów, na jej powierzchni wydzielają się spore ilości soli.

Continue reading „Możesz to zdjąć? – część II – ostatnia”

Możesz to zdjąć?

Zanim puszczę was dalej, chciałabym podziękować serdecznie Joannie Szlempo za dodatkową korektę tekstu – opowieść jest przygotowana zdecydowanie lepiej niż zwykle, a przy sprawdzaniu jej pracowało mi się niemalże tak swobodnie, jak z moimi stałymi paniami prereaderkami (wam też bardzo dziękuję!). Niezdecydowanym, czy warto oddać swój tekst w te łagodne ręce, polecam Joannę serdecznie. Warto! Dzięki wielkie raz jeszcze.
A teraz już bez zbędnego gadania zapraszam na prequel Czerwonego piachu. Wreszcie!

~***~

mozesz to zdjac czerwony piach prequelGdyby nie to, co zwykle działo się tu wieczorami – a o czym opowiedzieć przyjdzie nieco później – naprawdę lubiłaby ten lokal: pachnąca drewnem i alkoholem gospoda Pod Złamaną Nóżką w ciągu dnia była miejscem, w którym można było nie tylko spędzić czas w całkiem przyzwoitym towarzystwie, ale także dowiedzieć się paru ciekawych rzeczy.

Dzisiaj Illa nie miała szczęścia ani jeśli chodzi o to pierwsze, ani o drugie – na początku tygodnia w karczmie było aż nazbyt spokojnie. Szynkarz maszerował za ladą w tę i we w tę, leniwie wycierając przygotowywane na wieczór kufle. Miało się ku zachodowi, kiedy dziewczyna westchnęła ciężko, a potem przeczesała dłonią rude loki, chcąc już podnieść się i ruszyć ku wyjściu.

Raz jeszcze rozejrzała się wokół. Robiło się tłoczno, nadchodziła noc. Po tej stronie miasta brakowało innych rozrywek niż wspólne picie przy przygaszonym przez oszczędność karczmarza świetle i dźwiękach skrzypiec, których nazwa wydawała się szczególnie trafna w rękach brzdąkającego na koślawej scenie grajka.

Wyszłaby, gdyby nie zobaczyła tej znajomej twarzy. Znajomej z widzenia, znajomej z patrzenia – nic poza tym. A jednak coś kazało jej pozostać na miejscu i zaczekać, aż mężczyzna podejdzie do niej i obdarzy ją swoim fałszywym półuśmiechem. Nie lubiła go. Nie podobała jej się ta wyrażająca wieczne zadowolenie z siebie mina, zbyt spokojne gesty. Bała się jego oczu, gdy czasem spoglądał na nią z daleka. Na imię było mu Aller – Niewyraźny.

Continue reading „Możesz to zdjąć?”

Król zniknął!

Witam po nieprzewidzianej przerwie.

Wiem, że wygląda to tak, jakbym zapomniała o istnieniu bloga, mogę jednak zapewnić, że pamiętam o nim lepiej niż ktokolwiek z was (a jakże!) i wciąż myślę, co by tu dalej wyrzeźbić. Nie zmienia to jednak faktu, że w tej chwili mam pierwsze od dwóch tygodni wolne pół godziny, które mogę wykorzystać dla siebie – lub dla was. I oto jestem.

Rozdziału nie ma, za to będzie lans. Po roku od publikacji początkowych części doczekałam się pierwszej obcej twórczości na podstawie Piachu (czy jak kto woli – fanfiction). Radość moja nie miała końca, dlatego po uprzednim zapytaniu skierowanym do autorki, pozwalam sobie na jej publikację. Jeśli o treść chodzi, jest jak najbardziej na miejscu.

Na poezji znam się średnio, a może i gorzej, więc pozostawiam wam kwestię oceny – choć sama jestem pod wrażeniem samych chęci. A jeżeli ktoś miałby ochotę też coś popełnić, zapraszam do napisania do mnie maila. Z chęcią pochwalę. Za poniższą twórczość raz jeszcze dziękuję i życzę wielu równie płodnych wieczorów literackich.

***

Król zniknął!

Słudzy szepczą między sobą

Ich głos odbija się głucho od wnętrza pałacowych murów

A cały kraj spokojnie handluje

Rolnicy orzą ziemię

Mężowie szpiegują swoje żony

Kobiety śmieją się na widok błyskotek

Złodzieje grasują

Zielarze gotują swe mikstury

Jak to z nudów

Jak to w pracy

Jak to w domu

Jak to w południe

Jak co dzień

I nikt nie wie, że w państwie zapanowało

Bezkrólewie!

Pot krawca spływa na złoty strój dla króla, który go dziś nie założy

Setki par żylastych rąk zbierają empyree fraga na zgnicie

Błazeńskie mózgi parują od wymyślania nowych trików na dziś i jak
zazwyczaj najlepszy pajac przebił wszystkich sztuczką dnia – Ich król zniknął!

Ciepłe ciała kochanków stygną zapomniane pod jedwabnymi pierzynami

Nowo przybyła ciotka dobija się do pustej komnaty

Podczaszy degustuje win, których nie zazna dziś królewskie podniebienie

Ofiary Uroczystości Umniejszenia czekają na gnębiciela, którego nie ma

A może…

Nie wszystko stracone?

ObieraczkaRtofli