Opowiadanie Możesz to zdjąć? jest oficjalnym prequelem historii Czerwony piach, od której zaczął się ten blog, a która wciąż się rozwija. Poniżej część druga – część pierwszą znajdziesz tutaj.
Dopóki nie opuścił lokalu, nikt się nie odezwał. Nowo przybyły na powrót usiadł na miejscu, a Illa podparła brodę na otwartej dłoni.
– To o co w końcu poszło? – trudno było jej się skupić na przedstawianych faktach, jeszcze bardziej zaś na brakujących ich częściach. Najchętniej dowiedziałaby się prawdy, a potem po prostu poszła spać. Powieki ciążyły jej nieprzyjemnie.
– Widzisz, moja droga – zaczął znów ich nieprzewidziany gość, już nieco spokojniejszy niż wcześniej – kiedyś granica między Trenssą a Ynseratą przebiegała pomiędzy Pasmem Sha’ar, mniej więcej pośrodku. Wychodziło na to, że północna część Białej Przełęczy należała do nas, a południowa – wskazał niedbale na kupca – do nich. Wszystkim było dobrze, dzielono się zyskami z niej pochodzącymi. Tylko że zawsze kiedy jest dobrze, przychodzi ktoś, kto musi wszystko spieprzyć. Tym razem przyszedł z południa.
– Bez przesady – przerwał Banta’ad. – To była wina długiego konfliktu i ciężko stwierdzić, kto go wywołał.
– Tak zwykle mówią ci, którzy zaczynają wojny, co nie? – to pytanie przybysz skierował bezpośrednio do Illi. Potaknęła cicho, nie bardzo wiedząc, jak inaczej mogłaby odpowiedzieć. – Biała Przełęcz jest biała nie przez przypadek. Wiesz, czym jest qnert?
– Pewnie – odparła żywo, szczęśliwa, że wreszcie do rozmowy wkradł się temat, o którym miała jakiekolwiek pojęcie. – To jeden z tych pięknych kamieni z południa. Sama chciałabym nosić na szyi choć maluteńki jego fragment!
Mężczyzna uśmiechnął się do niej, a ona musiała przyznać, że ten wyraz jego twarzy spodobał się jej dużo bardziej, niż wszelkie dotychczasowe. Szybko się jednak opanował, ciągnąc opowieść dalej.
– Qnert ma to do siebie, że kiedy narasta pod ziemią w postaci kryształów, na jej powierzchni wydzielają się spore ilości soli.