Literacko

Umowa stoi – notatki pierwsze

umowa stoi header czerwony piach

…rzecz o tym, jak zaczynają domorośli złodzieje.

~***~

Okno nawet nie zaskrzypiało, gdy Parran otwierał je od zewnątrz i wskakiwał do środka. Nie zamknął go z powrotem – to miała być jego droga ucieczki tuż po wykonanym zadaniu.

Musiał wejść na górę – tam, wedle wskazówek zleceniodawcy, znajdował się najcenniejszy przedmiot, jaki posiadali domownicy. Piętnaście stopni, drugie wejście na lewo. Tik-tak-tik-tak – zdawało się, że wszystko miał przeliczone co do sekundy.

Ostrożnie otworzył drzwi i wślizgnął się do środka, po czym równie uważnie postarał się je zamknąć.

To był czas, kiedy mieszkające tu małżeństwo jadało wspólny obiad, powinien mieć więc dobrą chwilę na przeszukanie pokoju, znalezienie szkatułki i–

Ubrania gwałtem wyciągane z jednej ze skrzyń lądowały porozrzucane na podłodze, a ich sterta raz po raz się powiększała. Kawałek dalej kucała nad ową skrzynią szczupła kobieca postać, z wyraźnym zaangażowaniem szperając w jej wnętrzu. Rude loki zatańczyły, gdy poczuła na sobie jego wzrok.

– Ja…

Zlustrowała go uważnie: był od niej wyższy i z całą pewnością silniejszy.

Jej zielone oczy błagały o wybaczenie.

Parran westchnął bezsilnie. Fakt był faktem – w tym mieście ostatnio zrobiło się więcej złodziei, niż zwykłych mieszkańców. Niedługo nie będzie kogo okradać.

– Czego tu szukasz? – spytał po cichu.  Jej oblicze zdradzało całkowite niezrozumienie zarówno dla zaistniałej sytuacji, jak i samego pytania. Czyli nakrył ją na pojedynczej kradzieży wynikłej z nagłej potrzeby serca – jej reakcja do reszty go uspokoiła. – Nie wyglądasz na domowniczkę. – skomentował, nie uzyskawszy odpowiedzi. Teraz zrozumiała, że nie był to także jego dom. A on przyszedł tu po to samo, po co przybyła ona.

– Bransolety. Szukam bransolety.

Ach, magiczna biżuteria, o której mówiło ostatnio całe miasto. Tajemniczo zaginiona i równie tajemniczo odnaleziona. Parran zlustrował dziewczynę jeszcze uważniej.

– No, o tej magicznej mówię – wyjaśniła nieśmiało. – Nie udawaj, że–

– Zamknij się –  przerwał jej w pół zdania, uciszając ją gestem.

Skrzyp, skrzyp. Kroki na schodach. Dziewczyna spojrzała na niego hardo, nie zamierzając dać sobą pomiatać w jakikolwiek sposób.

– Wyglądasz, jakbyś przyszedł tu po to samo co ja. – Mówiła cicho, ale szybko. Zbyt szybko. –  Mógłbyś być w takim razie dla mnie chociaż trochę milszy i szybko pomóc mi to znaleźć. Podzielimy się zyskami i każde pójdzie w swoją stronę.

Nic nie odpowiedział, ona także nie dodała ani słowa. Z chęcią pewnie by to zrobiła, gdyby nie dłoń, którą brutalnie zakrył jej usta. Przestała się szarpać dopiero wtedy, gdy usłyszała dochodzące zza drzwi odgłosy rozmowy.

Rzecz jasna, także o moje uszy obiła się jej niecodzienna treść. Pozwolisz więc, że to ja zarówno ci ją powtórzę, jak i opowiem całą historię tej dwójki przypadkowych znajomych. Możemy dalej?

~***~

NASTĘPNA NOTATKA ←

~***~

Odwiedź mnie też na:

fb black czerwony piachwattpad black czerwony piachtwitter black czerwony piach
~ bieżące info ~ część twórczości ~ nieco luźniej