Literacko

Umowa stoi – notatki dziesiąte

umowa stoi header czerwony piach
[Zacznij czytać tę opowieść od początku, albo znajdź inne historie.]

… herbatki?

~***~

Gdy radosny ogień tańczył już w kominku, a strzelanie niedosuszonego drewna zagłuszyło przygasające jęki settary, trójka ludzi siedziała na puchatym dywanie, w rękach trzymając parującą spokojem herbatę. Nie odzywali się.

Kiedy płomienie po raz kolejny buchnęły silniej, Illa położyła się i podparła na łokciach, po czym rzuciła niecierpliwe spojrzenie obydwu mężczyznom.

– Skąd się znacie? – spytała bez ogródek.

– Mógłbym zapytać o to samo – Parran wzruszył ramionami.

– I ja także – przyznał Férse. – Ale skoro spytałem ostatni, to ja zacznę. – Co dokładnie chcecie wiedzieć?

– Na przykład jak to jest, że zaczynasz kogoś szkolić, po czym jednak decydujesz się przestać to robić. – Ciemne oczy Parrana oplotły spojrzeniem długie rude loki. Wcześniejsze podejrzenia co do nauk, których Illa musiała się dawniej podjąć, nabrały po wspólnym dotarciu tutaj jeszcze większego sensu. Férse zaśmiał się szczerze.

– Ależ, ależ! Nie zarzucaj mi niekonsekwencji! Wiesz, że zawsze dotrzymuję słowa.

– Aż za bardzo – usta Parrana wykrzywiły się w złośliwym półuśmiechu na wspomnienie dawnych wspólnych wypadów.

– Nie uczyłam się u Czarnego. – Po tych jej słowach spojrzał na Férsego pytająco, po czym skierował wzrok z powrotem na dziewczynę.

– To co tu robisz?

Illa odwróciła głowę w stronę ognia. Przymknęła oczy.

– W zasadzie to ja też jestem ciekaw – przyznał Férse. – Nie zrozumcie mnie źle, ale nie byłem przygotowany na odwiedziny starych znajomych.

– Nie chciałeś pochwalić się nowym mieszkankiem? – Parran zaśmiał się, omiatając wzrokiem pomieszczenie. Było malutkie, przytulne, wypełnione masą poduszek i przykurzonych rupieci. Osobliwą rzeczą był brak okien, co jednak, zważywszy na profesję Czarnego, mogło być całkiem rozsądnym wyjściem.

– Długo nie było mnie w kraju. Kiedy wróciłem, okazało się, że starego króla już nie ma, władza się zmieniła, a w mieście panuje straszny bałagan. Sam wiesz, że przy takich okazjach robienie interesów to czysta przyjemność. Prawdę mówiąc, nawet teraz, po kilku latach, okazja wcale nie minęła – Aderan nie zauważyłby nawet, gdyby mu cały zamek zwinęli spod nosa. A, właśnie. Wiecie coś na ten temat? Co się z nim stało?

– To ty ostatnio siedziałeś na jego taborecie, panie królu.

– Nigdy tak o tym nie myślałam, ale faktycznie można cię z nim pomylić, Férse. Z daleka. Nie mając oczu. I właściwie od kiedy jesteś blondynem?

– Bez złośliwości, moi drodzy. Wiem tylko tyle, że on zniknął. Tak po prostu, tuż przed uroczystością. Stawiałbym na to, że został uprowadzony.

– Nie szukaj w tym drugiego dna – wtrącił Parran. – To półgłówek. Równie dobrze mógł zejść do lochów i sam się zatrzasnąć w którejś z cel.

– A jeśli nie? – podchwycił rozbawiony Férse. – Pomyśl tylko: jeśli coś mu się stało – leży gdzieś zakrwawiony, bez ręki i nogi – dobrze byłoby go znaleźć.

– I zostać oskarżonymi o okaleczenie bezpotomnego władcy? Świetny pomysł.

Illa westchnęła ciężko, po czym powoli wstała i poprawiła włosy.

– Co jest?

– Nic. Nie mogę siedzieć w nieskończoność w jednym miejscu. Poza tym mignęły mi gdzieś tutaj jakieś pyszne ciasteczka – odparła, kierując się w stronę kuchni. Wzrok Parrana przykuł krwiście zabarwiony materiał spodni na jej lewym udzie wokół ran, jakich dziewczyna musiała nabawić się podczas szalonego biegu do kryjówki. Materiał porwany był dwoma równoległymi szarpnięciami, ale ona zdawała się kompletnie nie zwracać na to uwagi.

Widok, owszem, był przedni, ale jednocześnie niepokojący. Wizja kobiety, która nie przejmowała się bólem, nie przekonywała Parrana. Jeśli nie u Czarnego, być może u kogoś innego – musiała gdzieś uczyć się sztuki umykania oczom sprawiedliwości. Po prostu musiała.

– Czuj się jak u siebie – rzucił Férse.

Nie żeby miała inny zamiar.

~***~

NASTĘPNA NOTATKA ←

~***~

Odwiedź mnie też na:

fb black czerwony piachwattpad black czerwony piachtwitter black czerwony piach
~ bieżące info ~ część twórczości ~ nieco luźniej